Serdecznie zapraszam do zabawy wierszykami stworzonymi przez dzieci dla dzieci. Przez to, że treść tych "utworów" jest zabawna, humorystyczna i niecodzienna oraz zaskakująca, dzieci bardzo szybko je zapamiętują (ćwiczenie pamięci krótko- i długotrwałej), natomiast dzięki temu, że często te rymowanki będą powtarzały, wyćwiczą sobie również słuch fonemowy/ mowny, a z kolei dzięki temu niektóre wady wymowy samoistnie znikną.
Panie pilocie
dziura w samolocie!
Drzwi się otwierają,
goście wypadają.
Jutro będzie futro,
a pojutrze dziura w futrze.
Biedroneczko, leć do nieba,
przynieś mi kawałek chleba.
Czarna krowa w kropki bordo
gryzła trawę, kręcąc mordą.
Wędrowali szewcy przez zielony las.
Nie mieli pieniędzy, ale mieli czas.
Wędrowali rypcium pypcium
i śpiewali rypcium pypcium.
Nie mieli pieniędzy, ale mieli czas...
Uciekaj, myszko, do dziury,
bo cię tu złapie kot bury.
A jak cię złapie kot bury,
to cię obedrze ze skóry.
Myślał indyk o niedzieli,
a w sobotę łeb mu ścięli.
Raz wróbelek Elemelek
znalazł w polu kartofelek.
Nie za duży, nie za mały,
na obiadek doskonały.
Wpadła gruszka do fartuszka,
a za gruszką dwa jabłuszka.
A śliweczka wpaść nie chciała,
bo śliweczka niedojrzała.
Cebulka, cebulka,
okrągła jak kulka,
buraczka złapała,
zatańcować chciała.
buraczek, buraczek,
miał czerwony fraczek,
z cebulką tańcował,
nóżek nie żałował.
Na ulicy Kopernika
stoi panna bez bucika.
Ja ją pytam, gdzie ma bucik,
ona na to, że jej ucik.
W murowanej piwnicy
tańcowali zbójnicy.
Jak ten pierwszy skoczył w górę,
to w suficie zrobił dziurę.
Jak ten drugi tupnął nogą,
to się znalazł pod podłogą.
Jak ten trzeci się zawinął,
wyleciały drzwi z futryną.
Jak ten czwarty rozweselił,
cztery ściany diabli wzięli.
Jak ciupagą rąbnął piąty,
poszły w drzazgi wszystkie kąty.
Jak ten szósty zaczął tupać,
zawaliła się chałupa.
A ten siódmy to był baca,
skoczył w górę i nie wraca.
Pewnie siedzi na Giewoncie
i rozmyśla o remoncie.
Na ulicy Reja złapano złodzieja.
A ten złodziej to czarodziej,
co powiedział tak:
Czary- mary, nie do wiary,
teraz gonisz ty!
Jechał pociąg do Krakowa,
wyleciała z niego krowa.
Inne krowy pozostały
i na tamtą plotkowały.
Pan Sobieski miał trzy pieski,
czerwony, zielony, niebieski.
Raz, dwa, trzy,
po te pieski idziesz ty.
Babcia zupę gotowała
i do garnka powrzucała:
dwie marchewki, trzy pietruszki,
sól i cztery kurze nóżki,
garść guzików, pół ziemniaka,
trzy gazety i buraka,
ząbek czosnku, kości cztery,
trzy pluskiewki, dwa selery,
kłębek nici, motek wełny,
aż się garnek zrobił pełny!
Gotowała siedem dni,
a tę zupę zjesz dziś ty!
Na zielonej łące
pasły się zające.
Raz, dwa, trzy, cztery,
maszeruje Hackleberry.
Za nim idą Pixie, Dixie,
wykąpane w proszku Ixi.
A za nimi krowy dwie,
wykąpane w proszku E.
Przy jedzeniu się nie gada,
bo opluje się sąsiada.
Z drogi, śledzie,
bo król jedzie!
Siedzi baba na kościele,
liczy jaja na wesele.
Przyszedł dziad, jaja zjadł,
(-adł, i -edł mówimy jako -atł i -etł)
baba krzyczy, a on spadł.
Pani Zo, Zo, Zo
pani Sia, Sia, Sia,
pani Zo, pani Sia
pani Zosia męża ma.
A ten mąż, mąż, mąż
pije wciąż, wciąż, wciąż
trochę wina, trochę wódki
i od tego jest malutki.
Przepił dom, dom, dom,
przepił wóz, wóz, wóz,
przepił, dom, przepił wóz
i na taczce żonę wiózł.
A ta taczka, taczka, taczka
się złamała, mała, mała,
a ta taczka się złamała
głupią głowę mu urwała.
A ta żona, żona, żona,
obrażona, żona, żona,
żona A, żona Be
żona nie wie, czego chce.
Poszedł żuczek za chałupkę,
zdjął majteczki, zrobił kupkę.
Żuczku, żuczku, coś ty zrobił?
Jam chałupkę przyozdobił.
Raz, dwa, trzy, cztery,
maszerują oficery,
a za mini kurdupelki,
powpadały do butelki.
Raz, dwa, trzy, cztery,
maszerują oficery,
a za mini małe kajtki,
pogubiły swoje majtki.
Raz, dwa, trzy, cztery,
maszerują oficery,
ptaszek myślał, że to żołnierz
i narobił mu na kołnierz.
Życzę wspaniałej zabawy i samych sukcesów.
neurologopeda Agnieszka Gaj
Comments